Warszawa, Polska, świat. Ciekawostki i atrakcje
Po co komórki rozrodcze na Księżycu? Okazuje się, że na taki pomysł wpadli naukowcy, którzy chcą w ten sposób zagwarantować populacji swoistą polisę ubezpieczeniową. Na srebrny glob miałoby trafić docelowo 6,7 miliona komórek rozrodczych, które miałyby w przyszłości na wypadek zagłady zabezpieczyć ludzką populację. Okazuje się, więc że technologie, nad którymi pracują specjaliści, dotyczą nie tylko rozrywek takich jak darmowe gry automaty barowe, ale także kwestii kluczowych dla ludzkości.
W praktyce projekt ten miałby zakładać dostarczenie na srebrny glob komórek w kilku transportach. Znajdowałoby się tam więc około 7 milionów żeńskich komórek jajowych i męskiej spermy. Miałyby one być zabezpieczone i zmagazynowane w specjalnie zaprojektowanym skarbcu, który byłby zlokalizowany pod powierzchnią Księżyca. Naturalnie ten księżycowy magazyn miałby zawierać także dawki komórek rozrodczych innych gatunków. Gdyby, więc miał z różnych powodów wystąpić globalny Armagedon, to ta księżycowa arka mogłaby uratować ziemskie życie.
Czy ta koncepcja ma szansę się sprawdzić i będzie skuteczna? Jak na razie na przykład dziennikarze zauważają, że ten pomysł takiej swoistej kosmicznej arki jest bardzo podobny do projektu Globalnego Banku Nasion. Jak wiemy, jest on umieszczony na archipelagu Svalbard w granicach Norwegii. Tam właśnie umieszczono ponad milion próbek roślin, które pochodzą z prawie wszystkich krajów. Pomysłodawcami księżycowego banku nasion jest 6 naukowców amerykańskich z Uniwersytetu Arizony. To oni pierwsi wysnuli tezę, że taki projekt mógłby skutecznie uratować ludzkość przed zagładą.
To miejsce na srebrnym globie, w którym zlokalizowane były komórki mogłoby więc uprawdopodobnić odbudowę życia na ziemi, gdyby nastąpiła niespodziewana katastrofa naturalna. A jak uczy nas szczególnie bieżące doświadczenie związane z koronawirusem, niewiele trzeba, aby się tak stało. Jakaś większa epidemia bardzo skutecznie mogłaby wyniszczyć całą ludzkość.
Nie tylko jednak choroby wchodzą w grę. To, co mógłby zabić nawet całkowicie życie na ziemi, to chociażby erupcja wulkanu albo uderzenie asteroidy. Mógłby to być też potop, czy też może wojna nuklearna, która przecież też jest z obiektywnych względów do pewnego stopnia prawdopodobna. Zdaniem naukowców ziemia wcale nie jest tak stabilnym środowiskiem, jakby się wydawało. Eksperci zauważają, że zlokalizowane na naszej planecie repozytoria komórek są, więc w praktyce narażone na destrukcję, gdyby akurat wystąpiła katastrofa naturalna bardzo dużych rozmiarów.
Każdy, kto czytał o takim pomyśle, na pewno od razu ma oczywiste skojarzenia z literaturą fantastyczno naukową albo filmami hollywoodzkimi. Naukowcy będący pomysłodawcami projektu stoją jednak twardo na stanowisku, że ta operacja wysłania kilku milionów nasion, zarodników, komórek jajowych i męskiego nasienia jest jak najbardziej wykonalna, a przede wszystkim bardzo racjonalna. Głównym powodem właśnie jest to, że Księżyc jest całkowicie przecież wolny od wszelkich ziemskich katastrof. Bardziej szczegółowe analizy dotyczące tego pomysłu wskazują, że będzie to jednak zadanie czasochłonne.
Otóż w praktyce wybudowanie oraz wypełnienie magazynu na Księżycu byłoby związane z aż 250 lotami na naszego satelitę. Aby zrozumieć rozmiar tej idei, wystarczy sobie tylko przypomnieć, że wybudowanie oraz umieszczenie na ziemskiej orbicie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej było związane z 40 lotami w przestrzeń kosmiczną. Nikt oczywiście nie mówi, że projekt ten byłby realizowany od razu i błyskawicznie. Wymagałby czasu, ale możliwe, że będzie wykonalny. Inną kwestią byłoby zagwarantowanie odpowiednich warunków także energetycznych, aby próbki mogły być przechowywane na Księżycu. Tu naukowcy sugerują zlokalizowanie na srebrnym globie paneli słonecznych.
zawsz / 1002