Gmach rumuńskiego parlamentu, to jeden z przejawów gigantomanii byłego dyktatora, Nicolae Ceausescu. Dyktator wytyczył kilkupasmową aleję Bulevardul Unirii, na końcu której stoi wspomniany wyżej Łuk Triumfalny.
Ten socrealistyczny gmach jest największym budynkiem Europy. I drugim na świecie, po Pentagonie w Waszyngtonie. 12 pięter (do tego osiem pod ziemią), ponad 1100 pomieszczeń, powierzchnia zabudowy 830 tysięcy metrów kwadratowych, milion metrów sześciennych marmuru – to tylko część rekordowych liczb, wymienianych przy okazji tego gmachu. Aby powstał, pracowało tu 20 tys. robotników oraz 700 architektów. Dotychczasowy koszt budowy parlamentu, to kilka miliardów euro.
Efekt? W głosowaniu na najpiękniejszy budynek Bukaresztu – bezapelacyjnie zwyciężył. Równocześnie zwyciężył w głosowaniu na najbardziej szpetny budynek tego miasta.
Swą obecnością parlament przytłacza część Bukaresztu. Aby powstał, z terenu o powierzchni 7 kilometrów kwadratowych wysiedlono 40 tysięcy ludzi i wyburzono dużą część starego Bukaresztu. Już ten powód wystarczył, aby mieszkańcy Bukaresztu znienawidzili Ceaușescu.
W każdym razie, gmach parlamentu każdy turysta odwiedzający Bukareszt musi zobaczyć. Niektórzy nawet kupują bilety i zwiedzają wnętrza z przewodnikiem jak muzeum (rezerwację trzeba zrobić z wyprzedzeniem). Podobno ci, którzy wnoszą aparat fotograficzny lub kamerę, muszą płacić dodatkowo.
Tekst i foto: SuperPolonia.info / Sadurski.com
Zobacz też:
> 12 miejsc, które musisz zobaczyć w Bukareszcie